Read Aloud the Text Content
This audio was created by Woord's Text to Speech service by content creators from all around the world.
Text Content or SSML code:
Marzenie to tylko pocz?tek autorstwa Mony Caravaggio Rozdzia? 2 "Konflikt" Cisz? w sali brutalnie przerwano. Han, z twarz? wykrzywion? w?ciek?o?ci?, chwyci? Mon? za rami?. Jego palce wbi?y si? w jej skór?, sprawiaj?c jej ostry ból. Bez s?owa wyja?nienia poci?gn?? j? w stron? wyj?cia. Mona wyda?a zduszony okrzyk zaskoczenia i bólu. Han, co robisz? Pu?? mnie! Jej g?os odbi? si? echem od kamiennych ?cian, ale Han nie reagowa? na jej protesty. Jego spojrzenie, zwykle ciep?e i pe?ne humoru, teraz p?on??o lodowatym gniewem. Mi??nie szcz?ki dr?a?y, gdy zaciska? z?by, walcz?c z potokiem s?ów cisn?cych si? na usta. Luke i Leia wymienili zaniepokojone spojrzenia. Leia, marszcz?c czo?o i przygryzaj?c warg?, szepn??a do przyjaciela: Czy to nie by?o zbyt gwa?towne? Luke tylko potrz?sn?? g?ow?, ale w jego oczach malowa? si? niepokój. Jego d?o? odruchowo pow?drowa?a ku r?koje?ci miecza ?wietlnego. Han, wci?? trzymaj?c Mon? za rami?, ruszy? energicznie ku wyj?ciu z centrum dowodzenia. Jego ruchy by?y szybkie i zdecydowane, zdradzaj?c napi?cie w ka?dym mi??niu. Mona potyka?a si?, próbuj?c nad??y? za jego zamaszystym krokiem. Wyszli na korytarz, gdzie jaskrawe ?wiat?a sufitowe kontrastowa?y z ciemnymi, kamiennymi ?cianami. Kroki Hana odbija?y si? echem, tworz?c niemal hipnotyzuj?cy rytm. Luke i Leia pod??ali za nimi w pewnej odleg?o?ci, wymieniaj?c ciche, pe?ne niepokoju szepty. Po kilku zakr?tach dotarli do masywnych drzwi z ciemnego metalu, wzmocnionych antycznymi mechanizmami, które wygl?da?y na niesamowicie stare, ale wci?? dzia?a?y. Han pchn?? je z ca?ej si?y; drzwi otworzy?y si? z g?o?nym trzaskiem, ods?aniaj?c wej?cie do strzelnicy. Mona, wci?? w jego u?cisku, potkn??a si? o niski, nierówny kamienny próg, wpadaj?c do ?rodka, gdy drzwi natychmiast zatrzasn??y si? za nimi z impetem, jakby pchane przez niewidzialn? spr??yn?, odcinaj?c Luke'a i Lei?, którzy zatrzymali si? tu? przed zamkni?tym wej?ciem. Ich twarze wyra?a?y mieszank? zak?opotania, zdziwienia i troski. Leia unios?a d?o?, jakby chcia?a zapuka?, ale zawaha?a si?. Luke powstrzyma? j?, kr?c?c g?ow? z rezygnacj?. Wewn?trz strzelnicy atmosfera by?a napi?ta. Przestronne pomieszczenie, z dwoma stanowiskami strzeleckimi oddzielonymi grubymi, d?wi?koszczelnymi ?cianami, wydawa?o si? teraz klaustrofobiczne i przytaczaj?ce. Na ko?cu sali migota?y holograficzne tarcze, rzucaj?c na twarze rodze?stwa upiorny, niebieski blask. Han pu?ci? jej rami?. Mona próbowa?a rozetrze? obola?e rami?, patrz?c na brata z mieszanin? zdumienia i ?alu. Jej twarz, zwykle pe?na ?ycia i energii, by?a teraz blada i napi?ta. Oczy 1?ni?y od powstrzymywanych ?ez, a dolna warga lekko dr?a?a. mi?dzy kolanami, szlochaj?c niepowstrzymanie. Nag?y wybuch emocji zupe?nie zaskoczy? Luke'a. Siostra Hana w?a?nie ods?oni?a przed nim swoje cierpienie. Luke poczu? si? niepewnie i niezr?cznie, patrzy? na ni? z mieszanin? oszo?omienia i wspó?czucia. Jego d?o? unios?a si? niepewnie, jakby chcia? j? pocieszy?, ale zawaha? si?, zastanawiaj?c si?, czy jego gest by?by mile widziany. Co mam powiedzie?? Co powinienem zrobi?? przemkn??o mu przez g?ow?, a uczucie bezsilno?ci wzmaga?o si?. Wiedzia? jedno nie móg? jej teraz zostawi? samej. Szczero?? i g??bia bólu tej dziewczyny by?y dla niego czym? zupe?nie nowym. By?o to tak odmienne od wszystkiego, czego dot?d do?wiadczy? w relacjach z przyjació?mi. Niezale?nie od sytuacji, zawsze potrafi? szybko si? pozbiera?. Tym razem jednak nie wiedzia?, jak zareagowa?. Nigdy wcze?niej nie s?ysza?, by kto? tak otwarcie uzewn?trznia? swoje uczucia. Zawsze zak?ada?, ?e ludzie skrywaj? swoje emocje. Pow?ci?gliwo?? by?a cech?, któr? ceni?, a p?acz zawsze uznawa? za oznak? s?abo?ci. On sam poniós? w ?yciu straty, które go dotkn??y, ale jej cierpienie wydawa?o si? o wiele bardziej intensywne, wr?cz nie do zniesienia. Zastanawia? si? nad swoimi w?asnymi stratami ?mierci? wujostwa, zabitych przez szturmowców, i utrat? mentora, Bena Kenobiego, który zgin??, ratuj?c mu ?ycie. Te wydarzenia równie? dotkn??y go g??boko, ale jego ?ycie toczy?o si? dalej z tak? pr?dko?ci?, ?e nie mia? czasu zatrzyma? si? i rozpami?tywa?. Kiedy pojawia?y si? mroczne my?li, szybko je odsuwa?. Samotno?? by?a dla niego gorzk? pigu?k?, któr? musia? prze?kn??, by przetrwa? i stawi? czo?a codziennym wyzwaniom. Ale ta dziewczyna nosi?a w sobie ból przez jedena?cie lat jakby nigdy nie mog?a go z siebie wyrzuci?. To by?o dla Luke'a niepoj?te. Jeszcze jedno nurtowa?o Luke'a, kiedy siedzia? obok niej, czuj?c si? bezradny i zagubiony. Mimo ?e dopiero co si? poznali, ona uzna?a, ?e mo?e zaufa? mu na tyle, by wyjawi? swoj? najg??bsz? ran?. Dlaczego w?a?nie mnie? my?la?. Widocznie musia?a wyczuwa?, ?e mo?na na nim polega?, a on wiedzia?, ?e nie mo?e zawie?? tego zaufania. Nigdy nie mia?em rodze?stwa. Nigdy nawet nie pozna?em swoich rodziców. Czy dlatego tak trudno mi zrozumie?, przez co ona przechodzi? zastanawia? si?. Gdy te refleksje kr??y?y w jego g?owie, dziewczyna, skulona obok niego i pogr??ona w p?aczu, zacz??a wydawa? mu si? mniej tajemnicza. Czuj? w niej co? znajomego pomy?la? po raz pierwszy. Ale co to mog?o by?? Nie potrafi? tego sprecyzowa?, cho? odczucie by?o silne i g??boko poruszaj?ce. Luke próbowa? uporz?dkowa? wszystkie informacje, które dotychczas zdoby? na jej temat. By?a siostr? Hana... Do dzi? nie mia? poj?cia o jej istnieniu. Przyby?a tutaj z jasno okre?lonym celem spotkania brata, który jak si? okaza?o zamierza? j? odes?a? z powrotem tam, sk?d przyby?a. Cechowa?a j? uparto??, a mo?e raczej determinacja; te cechy mog?y mie? zarówno pozytywne, jak i negatywne strony. Odznacza?a si? pewn? zuchwa?o?ci? wtargn??a na zebranie oficerów i wysokich dygnitarzy. Wykazywa?a tak?e bieg?o?? w pos?ugiwaniu si? blasterem. Prawie ka?dy aspekt jej osobowo?ci wydawa? si? nieco osobliwy i trudny do zaakceptowania. A jednak dr?czy? j? g??boki smutek, wywo?any skomplikowan? relacj? z bratem... Z jakiego? niewyja?nionego powodu ufa?a jemu, Luke'owi. Nie potrafi? nawet przypomnie? sobie jej imienia, ale teraz zacz?? rozszerza? swoje zmys?y, próbuj?c odkry? co? g??bszego, co?, co dotychczas mu umyka?o. Skorzysta? z techniki, której nauczy? go Ben Kenobi; niemal s?ysza? g?os starego mentora, który prowadzi? go krok po kroku. Kiedy zacz?? osi?ga? wewn?trzny spokój i dostrzega? to, co wcze?niej przes?ania?y mu emocje i zam?t jej temperament, sposób, w jaki traktowa? j? Han, ból, który nosi?a w sobie nagle u?wiadomi? sobie co? istotnego. Nie tylko ona potrzebowa?a ich wsparcia, ale tak?e oni potrzebowali jej, cho? z zupe?nie innych powodów. Mona otuli?a si? sennie ciep?? ko?dr?. Zasn??a dopiero nad ranem. Poprzedniego wieczoru, kiedy Luke otrzyma? przez komunikator informacj? o przygotowaniu kwatery, pozwoli?a mu si? tam zaprowadzi?. Zasta?a kilka standardowych strojów i niezb?dnych przedmiotów, gdyby okaza?y si? potrzebne. Pozostawiona samej sobie, narzuci?a lekk? kurtk? i wyruszy?a na d?ugi spacer w rze?kim nocnym powietrzu, planuj?c powrót pó?no w nocy, by unikn?? ewentualnej wizyty brata. Gdy wróci?a z przechadzki, rozp?ta?a si? burza. Odczu?a ulg?, ?e zd??y?a schroni? si? przed jej nadej?ciem i ?e nikt na ni? nie czeka?. Po od?wie?eniu twarzy zimn? wod?, po?o?y?a si? na pos?aniu, ws?uchuj?c si? w odg?osy deszczu i wiatru, podczas gdy bezsenno?? nie pozwala?a jej zasn?? przez kilka godzin. Gdy w ko?cu zaczyna?a odp?ywa? w sen, wci?? dochodzi? do niej szum koron drzew smaganych przez gwa?town? wichur? i ulew?. By?a przekonana, ?e skutki nawa?nicy b?d? widoczne jeszcze przez d?ugi czas. Nie zauwa?y?a, kiedy zasn??a. Straci?a poczucie czasu, poch?oni?ta d?wi?kami zza okna, przez które s?czy?a si? delikatna po?wiata. Nagle jej rozmy?lania przerwa?o pukanie do drzwi. Ogarn??a j? panika. Liczy?a na d?u?szy odpoczynek, nie czuj?c si? gotowa na konfrontacj? z kimkolwiek. Kto móg?by j? odwiedza? o tej porze? Zastanawia?a si?, nie maj?c poj?cia, która jest godzina. Je?li to jej brat, wci?? by?a zbyt zestresowana, by stawi? mu czo?a. Tak... odezwa?a si? cicho, niepewnym g?osem, siadaj?c na ?ó?ku i szczelnie owijaj?c si? ko?dr?. Czy mog? wej??? spokojny, kobiecy g?os zabrzmia? zza uchylonych drzwi. Wej?cie do sypialni otworzy?o si? szerzej, a w progu ukaza?a si? sylwetka Leii. Jej posta? wyra?nie odcina?a si? na tle ?wiat?a z korytarza, emanuj?c spokojem i pewnym autorytetem. Mona domy?li?a si?, ?e to przyjació?ka Luke'a i jej brata, co przynios?o jej ulg?, cho? wci?? czu?a niepokój w ?o??dku. Poprzedniego dnia Luke wspomnia?, ?e to wa?na osoba, która pragnie z ni? porozmawia?. Tak, prosz? odpowiedzia?a pospiesznie. Leia przekroczy?a próg i obdarzy?a j? ciep?ym u?miechem. Wygl?da na to, ?e niewiele odpocz??a? stwierdzi?a z empati?. Jeste? g?odna? Nie... jeszcze nie. Mój ?o??dek wci?? ?pi odpar?a z delikatnym u?miechem. Leia podesz?a bli?ej ?ó?ka i usiad?a na jego skraju. Mona przez chwil? przygl?da?a si? jej uwa?nie. Leia wydawa?a si? nieco starsza, cho? wci?? m?oda zapewne by?a w wieku Luke'a, jak przypuszcza?a. Jej maniery, sposób mówienia i strój nie sprawia?y wra?enia wynios?o?ci, lecz raczej ?yczliwo?ci. Mia?a ciemno oprawione, migda?owe oczy, w których b?yszcza? fascynuj?cy, g??boki ?ar. Jej nos by? lekko zadarty, a usta pe?ne, czerwone. G?ste w?osy, splecione w pi?kny, gruby warkocz, zdobi?y jej g?ow? niczym korona. Mona czu?a si? troch? onie?mielona jej stylem, ale równie mocno zaintrygowana. Wiem, ?e mo?esz czu? si? tutaj troch? zagubiona zacz??a Leia ?agodnym tonem. Wszystko jest dla ciebie nowe i mo?e wydawa? si? przytaczaj?ce. Potrzebujesz towarzystwa? W najbli?szych dniach mam troch? wolnego, mog? po?wi?ci? ci nieco czasu, je?li chcesz. Mona nie mog?a uwierzy? w?asnym uszom. Jej oczy rozszerzy?y si? ze zdumienia. Gdyby nie poczucie przyzwoito?ci, zapewne podskoczy?aby z rado?ci. Zamiast tego, zaskoczona, obdarzy?a ksi??niczk? szerokim u?miechem i energicznym skinieniem g?owy, co Leia natychmiast zrozumia?a. Poprzedniego dnia Leia poczu?a dziwn? sympati? do dziewczyny, cho? nie do ko?ca wiedzia?a dlaczego. Mona wygl?da?a jak kto? obcy w?ród surowych oficerów, którzy spogl?dali na ni? z podejrzliwo?ci? i lekcewa?eniem. Jednak Leia, obserwuj?c Mon?, dostrzeg?a w niej co? wyj?tkowego cich? si?? i godno??, iskr?, która wzbudzi?a w jej sercu poczucie pokrewie?stwa. M?scy przyjaciele byli warto?ciowi, ale Leia zawsze wiedzia?a, ?e kobiety potrzebuj? czasem innych kobiet by porozmawia?, podzieli? si? opowie?ciami lub zwyczajnie da? upust emocjom. Rozumia?a te? potrzeb? kobiecej solidarno?ci odrobiny szale?stwa, innej perspektywy, serca, które rozumie. Tego w?a?nie pragn??a. Cz?sto czu?a, ?e m?ski ?wiat nie pojmuje, i? ksi??niczka z blasterem ma tak?e dusz?, i czasem po prostu musi si? wygada? bo wci?? by?a kobiet?. Po kilku dniach, podczas pó?nego ?niadania sk?adaj?cego si? z miski owsianki z bananami, Han usiad? obok siostry, bacznie j? obserwuj?c. Jej wzrok by? spuszczony, skupiony na jedzeniu, które w milczeniu poch?ania?a. To nie by?a ta sama Mona, któr? zna? wcze?niej zawsze rozmowna, pe?na rado?ci i szalonych pomys?ów. Teraz wydawa?a si? przygaszona, zamkni?ta w sobie i oboj?tna. Mimo ?e siedzia?a tu? obok, sprawia?a wra?enie, jakby by?a gdzie? daleko, niedost?pna. Kiedy zaj?? miejsce i przywita? si?, ledwie zauwa?y?a jego obecno??. Han bez trudu dostrzeg?, ?e wola?aby by? gdzie indziej, jakby jedynym celem by?o sko?czenie posi?ku i natychmiastowe odej?cie. Czu?, ?e musi dzia?a? szybko, by roz?adowa? napi?cie, wi?c zacz?? niezr?cznie: Co jest? Nic odpowiedzia?a krótko, unikaj?c jego spojrzenia. Wczoraj nawet nie chcia?a? ze mn? rozmawia?... Nie jestem g?upi, wiem, ?e od kilku dni mnie ignorujesz... To dlaczego nie dasz mi spokoju? Skoro widzisz, ?e nie mam ochoty na rozmow?? odpar?a z uraz?, licz?c na to, ?e Han si? oddali. Pos?uchaj... prze?kn?? dum? i spróbowa? ponownie. Mona... by? mo?e nie wyrazi?em si? najlepiej... Tak... mo?e nie doceniasz faktu, ?e masz siostr? jej g?os zadr?a?, kiedy na niego spojrza?a. Chcia?a obdarzy? go wymownym spojrzeniem, ale jej oczy natychmiast zaszkli?y si?, a gdy pochyli?a g?ow?, Han zauwa?y? ?z? sp?ywaj?c? po jej policzku, któr? szybko otar?a. Zacz?? lepiej rozumie? jej cierpienie. Cho? odnalaz?a go, nara?aj?c si? na niebezpiecze?stwo, zda? sobie spraw?, ?e posun?? si? za daleko, gani?c j? i nie okazuj?c braterskiej troski. Chcia? jedynie zadba? o jej bezpiecze?stwo, lecz teraz wiedzia?, ?e to nie wystarcza. Mimo ?e nie potrafi? do ko?ca poj?? bólu, jaki jej sprawi?, u?wiadomi? sobie, jak wiele musia?a kosztowa? j? ta roz??ka. Dla niego sytuacja wygl?da?a inaczej zostawi? j? w dobrych r?kach, poradzi? sobie bez niej i oczekiwa?, ?e ona zrobi to samo. Gdy oddawa? j? pod opiek? szko?y na Suir, doszed? do wniosku, ?e jest dla niej tylko ci??arem. Od ?mierci rodziców zawsze czu? si? niewystarczaj?cy, przekonany, ?e nigdy nie stanie si? osob?, której Mona potrzebowa?a. Postrzega? j? bardziej jako przeszkod? ni? cokolwiek innego i s?dzi?, ?e nigdy nie b?dzie w stanie zapewni? jej bezpiecze?stwa, realizuj?c przy tym w?asne plany. Chocia? bardzo mu na niej zale?a?o i t?skni? za ni?, zawsze wierzy?, ?e b?dzie jej lepiej bez niego. Jego z?o?? wobec niej wynika?a z jego w?asnych, osobistych obaw, które dopiero teraz zaczyna? pojmowa? jako niesprawiedliwe wobec niej. S?uchaj... przerwa? cisz?. Mo?e spróbujemy zacz?? od nowa zaproponowa?. Nie wiem... My? Teraz, kiedy mia?e? czas, by sobie wszystko pouk?ada?? rzuci?a, wci?? nie patrz?c na niego. Wzi??a g??boki oddech i doda?a: Nie wierz?, ?e naprawd? s?dzi?e?, i? nie b?d? ci? szuka?. Mona, by?a? tam bezpieczna jego g?os sta? si? ?agodniejszy. Bezpieczna? prychn??a. Chyba ?artujesz... Doskonale wiedzia?e?, ?e czu?am si? bezpieczna tylko przy tobie... Zawsze to wiedzia?e?. A co ze szko??? odparowa? szybko, próbuj?c ukry?, ?e rozumia?, o czym mówi. Szko?a wci?? tam jest. To nie znaczy, ?e j? porzuci?am. Z tego, co wiem, zosta?o ci jeszcze cztery semestry. W?a?ciwie trzy i pó?. I co z tego? Chcesz by? zindoktrynowany? Gdzie podzia?o si? twoje krytyczne i niezale?ne my?lenie? Mam tego do?? zako?czy?a z wyra?n? nut? ironii, pokazuj?c, jak wiele si? nauczy?a. Co masz na my?li? Indoktrynacj? czy krytyczne my?lenie? odpar?a z przek?sem. O czym chcia?by? wiedzie?? Dobrze, rozumiem ust?pi?. Mona wydawa?a si? m?drzejsza, ni? on sam by? w jej wieku. Mona sko?czy?a je?? i podnios?a si?, by odnie?? misk?, co zwiastowa?o, ?e ich rozmowa znów sko?czy si? impasem. Han jednak nie zamierza? na to pozwoli?. Mia? plan i postanowi?, ?e tym razem nie odpu?ci. Zapomnijmy o tym, co by?o. Zacznijmy dzi? od nowa powtórzy?, tym razem bardziej zdecydowanie. W porz?dku... Ale czy chcesz si? mnie pozby?? Czy naprawd? jestem dla ciebie problemem? zapyta?a wprost, nie pozostawiaj?c mu miejsca na wymówki. Han zawaha? si?. Przez chwil? walczy? ze sob?, nie wiedz?c, jak wybrn?? z tej sytuacji, nie rani?c jej i jednocze?nie zachowuj?c resztki dumy. To nie tak... wymiga? si?. Wi?c jak? naciska?a, czekaj?c na szczer? odpowied?. Mam swoje powody... w ka?dym razie... dobrze... Przepraszam. Mo?e by?em dla ciebie zbyt surowy... wyzna? w ko?cu. To moja wina, ale... zacznijmy inaczej, od nowa. Nowy pocz?tek... powtórzy?a ostro?nie. I obiecaj, ?e nie b?dziemy ju? wraca? do tego tematu doda?a, stawiaj?c go w sytuacji, z której nie by?o ?atwego wyj?cia. Zgoda... ale... zastanowi?a si? na moment na równych zasadach. Hej zaprotestowa? jestem od ciebie starszy. Tak, to prawda... u?miechn??a si? przebiegle. Ale dobrze wiesz... od?o?y?a pust? misk? na przeje?d?aj?cy obok wózek ?e wiek nie zawsze idzie w parze z m?dro?ci?. Han poczu? si? zak?opotany, cho? stara? si? tego nie pokaza?. Co? w jej s?owach poruszy?o w nim dawno zapomniane emocje. Instynktownie chwyci? j? za r?k?, jak dawniej, kiedy byli dzie?mi, i przyci?gn?? bli?ej. Tr?ci? j? lekko i po?askota? w bok. Mona wybuch?a g?o?nym ?miechem, co przyci?gn??o uwag? kilku oficerów w kantynie. Chichotali tak przez krótk? chwil?. Potem wyprostowali si?, a ich spojrzenia si? spotka?y. Han zobaczy? teraz wyra?nie, jak bardzo jego siostra si? zmieni?a. Nie by?a ju? t? sze?ciolatk?. Wci?? mia?a w sobie te cechy, które zawsze kocha? i za którymi t?skni?, ale teraz dostrzega? w niej co? wi?cej. Pojawi? si? w nim 1?k 1?k przed zawstydzeniem, który odczuwa? znacznie mocniej, gdy byli dzie?mi. By?a ju? niemal doros?a, cho? w jego oczach wci?? niedojrza?a zagubiona, niepewna i obawiaj?ca si? doros?o?ci. Znieruchomia? na moment, po czym obj?? j? mocno. Przypomnia? sobie ich dzieci?stwo, dom, wspólne zabawy, chwile, gdy uspokaja? j?, gdy by?a przestraszona. Mona nie wytrzyma?a i rozp?aka?a si?. Po raz pierwszy od d?u?szego czasu poczu?a, ?e znów ma brata swojego bohatera. Kilka minut wcze?niej Luke wyl?dowa? swoim statkiem. Nim uchyli? pokryw? kokpitu, przekaza? mechanikowi list? niezb?dnych napraw dla swojego X-Winga. Schodz?c po drabince, wzi?? do r?ki he?m, który otrzyma? zaledwie kilka tygodni temu, podczas przygotowa? do bitwy o Yavin. Na wspomnienie swojego bohaterskiego czynu, który przyniós? mu awans na dowódc?, poczu? fal? dumy. Obecnie pod jego komend? znajdowa?o si? dziesi?ciu pilotów X-Wingów, z którymi regularnie odbywa? patrole. Jego zmiana w?a?nie dobieg?a ko?ca. Z wysoko?ci kokpitu dostrzeg? w oddali C-3PO, który rozgl?da? si?, najwyra?niej szukaj?c swojego ma?ego towarzysza. Gdy Luke dotar? na dó? i stan?? na kamiennej posadzce hangaru, zatrzyma? si?, by upewni? si?, ?e jego droid astromechaniczny, R2-D2, zosta? bezpiecznie wyci?gni?ty. Spojrza? w stron?, gdzie przed chwil? widzia? droida protokolarnego, i z rozbawieniem zauwa?y?, ?e dwaj mechaniczni przyjaciele ju? si? odnale?li, prowadz?c swój osobliwy dialog. Czuj?c, jak stres zwi?zany z patrolem powoli ust?puje, Luke zacz?? odczuwa? zm?czenie. Przemierzaj?c hangar, wita? si? z kilkoma znajomymi pilotami, z którymi cz?sto sp?dza? czas w kantynie. Chocia? przebywali na poro?ni?tym bujn? d?ungl? ksi??ycu od ponad miesi?ca, Luke wci?? czu? si? oszo?omiony wydarzeniami, które mia?y miejsce. Teraz jednak jego my?li skierowa?y si? ku siostrze Hana, która w ostatnich dniach sta?a si? tematem o?ywionych rozmów, nie tylko w?ród oficerów, ale tak?e po?ród zwyk?ych ?o?nierzy. Mimo to wci?? nie móg? sobie przypomnie? jej imienia, podobnie jak inni, cho? nie zdawali si? tym przejmowa?. By?a dla nich swoist? zagadk?. Szczególnie dotyczy?o to kilku m?odych pilotów z jego eskadry, których rozmowy pods?ucha? podczas ostatniego patrolu wokó? Yavin Prime, gazowego olbrzyma, który teraz majestatycznie ja?nia? na niebie nad baz?. Luke'a g??boko poruszy?o, w jaki sposób ci m?odzi m??czy?ni j? opisywali. J?zyk, jakiego u?ywali, by? szorstki i poni?aj?cy. Cho? by?y to rozmowy prowadzone wy??cznie mi?dzy m??czyznami, uwa?a? je za wysoce niestosowne i obra?liwe. Zastanawia? si?, jak radzi sobie ta samotna dziewczyna, i mia? nadziej?, ?e nigdy nie dowie si?, jak haniebnie o niej mówiono. Zbli?a? si? do obszernego okna, które nale?a?o do kantyny — miejsca znanego nie tylko z przyjemnej atmosfery, ale i z faktu, ?e zawsze by?o otwarte, a rozmowy przeci?ga?y si? tam do pó?nych godzin. To irytowa?o niektórych oficerów, którzy chcieli, aby ich podw?adni bardziej cenili sen i gotowo?? bojow? ni? spotkania towarzyskie. Luke mija? to miejsce, dostrzegaj?c zarysy krzese? i sto?ów w g??bi pomieszczenia. W bazie panowa? porz?dek, a wszyscy przestrzegali ustalonych zasad, nie przekraczaj?c wyznaczonych granic. Regu?y by?y proste i jasne, bez nadmiernej surowo?ci. Id?c dalej, Luke zauwa?y? sylwetk? Hana, a chwil? pó?niej rozpozna? obok niego jego tajemnicz? i intryguj?c? siostr?. Pami?ta?, ?e ich poprzednia rozmowa sko?czy?a si? niepowodzeniem, dlatego odczuwa? pewien niepokój o wynik tej obecnej. Miejsce publiczne zdawa?o si? jednak by? dobrym znakiem. Luke zastanawia? si?, czy ta dwójka kiedykolwiek zdo?a si? pogodzi?. Cho? wiedzia?, ?e to nie jego sprawa, dziewczyna powierzy?a mu swoje tajemnice, a Han by? jego przyjacielem. Wiedzia? te?, ?e jego siostra od pewnego czasu unika?a kontaktu z bratem, ale wci?? mia? nadziej?. Przypomina? sobie ich jedyn? rozmow?, kiedy otwarcie wyla?a przed nim swoje my?li i uczucia. Nikt o tym nie wiedzia?. Zachowa? to w tajemnicy, mimo ?e nie by?o to dla niego ?atwe. Zatrzyma? si? przy oknie, by rzuci? okiem na rozgrywaj?c? si? scen?. Obserwowa?, jak na twarzy Hana pojawi? si? subtelny u?miech, gdy jego siostra, pod wp?ywem jego ?askotek, skuli?a si?, chroni?c bok, i wybuch?a ?miechem, który, jak zauwa?y?, zwróci? uwag? kilku osób w kantynie. Luke by? mile zaskoczony, ale po kilku sekundach jego zdumienie jeszcze wzros?o. Ujrza?, jak Han mocno obejmuje swoj? siostr?, a Luke szybko zrozumia?, ?e to nie by? zwyk?y u?cisk. Czu?, ?e dzieje si? co? wi?cej, co? g??bszego, czego nie móg? w pe?ni poj??. Mia? niemal pewno??, ?e dziewczyna p?aka?a, cho? jej twarz by?a schowana w ramionach brata. W tym momencie ich spojrzenia si? spotka?y, a Luke dostrzeg? w oczach Hana emocje, jakich nigdy wcze?niej u niego nie widzia?. U?miechn?? si? i spu?ci? wzrok, nie chc?c, by Han czu? si? skr?powany jego obecno?ci?. Ogarn??o go uczucie ulgi i satysfakcji, gdy odwróci? si? i ruszy? w stron? windy, z zamiarem przebrania si? w swoim ma?ym, lecz przytulnym pokoju. Han odwróci? si? ku Monie, napi?ty jak struna. Zacisn?? pi??ci, próbuj?c opanowa? swój gniew. Oddycha? ci??ko, jak po wyczerpuj?cym wysi?ku. Gdy wreszcie przemówi?, jego g?os by? niski i pe?en t?umionej furii. S?owa wypada?y z jego ust jak pociski, ka?de przesi?kni?te gniewem i rozczarowaniem. Tymczasem Luke i Leia stali pod drzwiami, przyciskaj?c uszy do zimnej stali. Ich twarze wyra?a?y mieszanin? ciekawo?ci i niepokoju. Kiedy us?yszeli podniesione g?osy dochodz?ce zza drzwi, Leia zacisn??a pi??ci, a Luke po?o?y? d?o? na jej ramieniu w ge?cie wsparcia. Oboje wiedzieli, ?e nie mog? interweniowa?, ale ich serca przyspiesza?y z ka?d? chwil? narastaj?cej po drugiej stronie k?ótni. Nie wróc? tam, nawet za milion kredytów! odpar?a stanowczo Mona. Wrócisz... i dopilnuj? tego! Han rzuci? z wy?szo?ci?, jakby toczy? pojedynek, demonstruj?c swoj? dominacj?. Je?li tak bardzo ci zale?y, to b?dziesz musia? mnie tam zabra?... odpar?a z wyzwaniem w g?osie, nie odrywaj?c od niego gro?nego spojrzenia. Musia?a? postrada? zmys?y powiedzia? Han, zaskoczony jej uporem. Mimo ?e poczu? pewien podziw dla jej odwagi, nie zamierza? ust?powa?. Masz statek, prawda? Wi?c... gdzie problem?! Han poczu?, ?e znów go przechytrzy?a, co wywo?a?o w nim narastaj?ce niezadowolenie. To... próbowa? znale?? odpowied?, staraj?c si? zachowa? spokój. To skomplikowane wycedzi? ch?odno. Nic nie wiesz o prawdziwym ?yciu... doda? z gorzk? nut? w g?osie. Ja….. ja nie wiem?! spojrza?a na niego z w?ciek?o?ci?, czuj?c, jak jej jedena?cie lat samotno?ci zosta?o zlekcewa?one. Zapomnia?e? o czym?, bracie?! prze?kn??a z trudem, a jej g?os za?ama? si?. To ty sk?ada?e? puste obietnice….. na Suir... pami?tasz?! Zatrzyma?a si? na chwil?, wpatruj?c si? w niego z wyczekiwaniem. Jego twarz pozosta?a niewzruszona, bez ?ladu skruchy, ale ona mówi?a dalej: My?lisz, ?e od tamtego czasu moje ?ycie by?o ?atwe? Jak d?ugo mo?na na kogo? czeka??! krzykn??a. Jak d?ugo?! Jej s?owa uderzy?y w Hana niczym strza? z blastera na og?uszanie. Przez chwil? czu? si? bezsilny, jakby odebrano mu zdolno?? mówienia. Patrzy?, jak jego siostra opada na krzes?o. Cisza zaleg?a w powietrzu. Mona utkwi?a wzrok w pod?odze, ura?ona. Zdusi?a w sobie kolejne s?owa, cho? w gardle ros?a jej gula, która nie pozwala?a mówi?. Han, cho? wci?? gniewny, spojrza? na ni? z ukosa. Wybuch siostry mocno go dotkn??. Po raz pierwszy zrozumia?, jak bardzo j? skrzywdzi?. Poczu? ?al, ?e przez tyle lat kierowa? si? tylko w?asn? wygod?, nie dostrzegaj?c jej cierpienia. Tam jest wojna, Mona... jego g?os przerwa? cisz?. Brzmia? ?agodniej, cho? nadal by? napi?ty. S?ysza?am! warkn??a, przewracaj?c oczami i unikaj?c jego spojrzenia. Dla niej te s?owa by?y przypomnieniem, ?e wci?? traktuje j? jak dziecko, które stanowi dla niego tylko ci??ar. To tylko podsyca?o jej najgorsze my?li o nim, my?li, które przez lata próbowa?a wyciszy?. „Kiedy?, dawno temu, by? moim bohaterem” pomy?la?a z ironi?. ?za sp?yn??a po jej twarzy, pal?c jak ogie?. Szybko otar?a j? d?oni?, by Han nie pomy?la?, ?e jest s?aba. Wi?c... tak, wojna zaakcentowa? to s?owo oznacza, ?e musz? uwa?a? na siebie, a teraz... tak?e na ciebie. Po tych s?owach wzi?? g??boki oddech i wyci?gn?? swój blaster. Po?o?y? go przed ni?. Masz poj?cie, jak tego u?ywa?? Mona spojrza?a na metalow? r?koje?? zaszklonymi oczami, ale nie da?a ?adnego znaku, ?e s?ysza?a pytanie. Jej pusty, przygaszony wzrok ?wiadczy? o tym, ?e nic ju? j? nie obchodzi. Powoli wyci?gn??a r?k? i nie?mia?o dotkn??a zimnej lufy opuszkami palców. W ko?cu chwyci?a bro?, czuj?c nag?? potrzeb? ujarzmienia drzemi?cej w niej si?y. Jej smuk?e palce szybko dopasowa?y si? do kszta?tu r?koje?ci. Obróci?a si? na krze?le i wykona?a kilka p?ynnych ruchów, które zaskoczy?y Hana. Obserwowa? j? w milczeniu; poniewa? bro? by?a zabezpieczona, nie obawia? si? przypadkowego wystrza?u. Mona spojrza?a na tarcz?, a potem znów na pistolet trzymany w d?oniach. Mog?? mrukn??a, czuj?c, jak zaczyna rodzi? si? w niej nowe poczucie szacunku wobec brata. B?dziesz musia?a go odbezpieczy? odpowiedzia? sucho. Przygryz?a warg?. Jak? zapyta?a cicho. Han westchn?? i podszed? do niej. Wsta?a, podaj?c mu bro?. Krótkim ruchem zademonstrowa?, jak to zrobi?, a potem, z nieod??cznym u?mieszkiem, odda? jej pistolet, mówi?c: B?d? ostro?na. Mona wycelowa?a, chc?c skierowa? ca?? swoj? w?ciek?o??, ?al i smutek w trzy szybkie strza?y. Pierwszy pocisk uderzy? w tarcz? z hukiem i b?yskiem. Gruby, wzmocniony pancerz rozproszy? energi?, zapobiegaj?c przepaleniu. Czujnik zmierzy? odleg?o?? i trajektori?, po czym uruchomi? projekcj? hologramu, pokazuj?c punkt trafienia. Szybko, niemal instynktownie, odda?a jeszcze dwa strza?y, jeden po drugim. Ha?as przebi? si? przez zamkni?te drzwi. Luke i Leia, którzy wci?? byli na korytarzu, us?yszeli g?o?ne wystrza?y i z impetem wbiegli do strzelnicy, przera?eni my?l? o tym, co mog?o si? wydarzy?. Cho? k?ótnia mi?dzy rodze?stwem by?a s?yszalna zza drzwi, strza?y z broni wywo?a?y w nich najgorsze obawy. Zamarli, gdy Mona obróci?a g?ow? w ich stron?, opuszczaj?c r?k? trzymaj?c? pistolet. Szybko zrozumieli, co si? sta?o, gdy holograficzny wy?wietlacz na tarczy znikn??, a w jego miejsce pojawi?a si? projekcja ukazuj?ca dok?adne miejsca trafie?. No... Co?... To tylko tarcza rzuci?a ostre spojrzenie na intruzów, którzy wygl?dali na zdezorientowanych, wr?cz przera?onych. Nie mia?a zamiaru t?umaczy? si? dalej. Luke patrzy? na hologram, wyra?nie zaintrygowany wynikiem. Na chwil? zapad?a cisza, któr? przerwa? jego spokojny, nieco zaskakuj?cy g?os. Trzy razy prosto w serce... wow... ?wietne oko! Odwróci? si? i spojrza? z uznaniem na Mon?, która sta?a w milczeniu, ze spuszczon? g?ow?, zdaj?c si? nie zwraca? na to uwagi. Mona odwróci?a si? w stron? sto?u, jej ruchy by?y wolne, niemal apatyczne. Po?o?y?a z impetem blaster na stole, a metaliczny d?wi?k pistoletu przebi? napi?t? cisz?. Opar?a si? o kraw?d? sto?u, jej postawa wyra?a?a bunt i zm?czenie. Mamy to we krwi... szepn??a, a jej g?os brzmia? gorzko. Skin??a g?ow? w stron? brata. Han sta? nieruchomo, napi?ty jak struna. Jego wzrok, pe?en gniewu, ?widrowa? siostr?. Mona wyczu?a jego w?ciek?o??, cho? unika?a jego spojrzenia. „Teraz jest na mnie w?ciek?y, upokorzony przed przyjació?mi” przemkn??o jej przez my?l. Jej usta wykrzywi?y si? w gorzkim u?miechu. Ale... wycedzi?a przez z?by, jej g?os dr?a? od t?umionej z?o?ci. Pokrzy?owa?am mu plany... Jej oczy nagle zaszkli?y si? ?zami, które stara?a si? ukry?, wpatruj?c si? w plecak oparty o nog? sto?u. Jednym gwa?townym ruchem zarzuci?a plecak na rami? i wybieg?a z sali. Jej kroki echem odbija?y si? od ?cian, zostawiaj?c za sob? g??bok? cisz?. Napi?cie w pomieszczeniu by?o niemal namacalne. Cisza, jaka zapad?a po wyj?ciu dziewczyny, by?a przytaczaj?ca. Ka?dy z obecnych zatopi? si? we w?asnych my?lach, a powietrze zg?stnia?o od niewypowiedzianych s?ów i niewyra?onych emocji. Han, wci?? nieruchomy, czu?, jak narastaj?ca frustracja przeobra?a si? w co? g??bszego. Jego cia?o by?o napi?te, a serce bi?o zbyt szybko. Mia? wra?enie, ?e kolejna eksplozja gniewu wisi na w?osku, lecz tym razem skierowana wy??cznie na niego samego. „Co ja robi??” przemkn??o mu przez g?ow?, ale szybko zdusi? to pytanie. Jego twarz przybra?a mask? ch?odnej oboj?tno?ci, nie zdradzaj?c nic z wewn?trznego zam?tu. Luke, stoj?c z boku, obserwowa? ca?? sytuacj?, zastanawiaj?c si?, jak niewiele wie o dziewczynie, która jeszcze przed chwil? trzyma?a w d?oniach bro?. W jej ruchach dostrzeg? co? wi?cej ni? gniew – by?a tam desperacja. Spojrza? na Hana, próbuj?c odczyta? z jego twarzy jakiekolwiek emocje, ale widzia? tylko gniew, który kry? co? znacznie bardziej z?o?onego. Luke westchn??, przeczuwaj?c, ?e s?owa nie wystarcz?, by prze?ama? mur mi?dzy rodze?stwem. Leia, z r?kami splecionymi na piersi, przygryza?a warg?, my?1?c o dziewczynie, która w tak krótkim czasie ujawni?a zarówno si??, jak i krucho??. „Dlaczego on jej nie rozumie?” zastanawia?a si?, spogl?daj?c na Hana. Jego surowo?? by?a dla niej niezrozumia?a, ale przeczuwa?a, ?e skrywa co? wi?cej mo?e strach, mo?e odpowiedzialno??, której nie chcia? przyj??. Poczu?a narastaj?c? potrzeb? interwencji, lecz wiedzia?a, ?e musi dzia?a? rozwa?nie. Przez d?u?sz? chwil? ?adne z nich nie odezwa?o si? ani s?owem. Powietrze drga?o od napi?cia unosz?cego si? nad nimi. W ko?cu Leia przerwa?a milczenie, a jej g?os by? ostro?ny, lecz stanowczy: O co w?a?ciwie chodzi? Han odwróci? si? w jej stron?, a na jego twarzy pojawi?a si? ch?odna, niemal beznami?tna maska. Ona... chce zosta?! odpar? lodowatym tonem. To dzieciak... smarkula... doda? z sarkazmem, jakby chcia? umniejszy? jej znaczenie, cho? co? w jego g?osie zdradza?o ukryte napi?cie. Leia unios?a brwi, a w jej oczach b?ysn??o zainteresowanie. Szczerze mówi?c... ?wietnie strzela zauwa?y?a ?agodnie, ale z przekonaniem. Co zamierzasz zrobi?? Han przeczesa? d?oni? w?osy, a jego ruch wyra?nie zdradza? irytacj?. Nie mo?e tu zosta?. To nie jest miejsce dla niej. Musi znikn??! odpowiedzia? szorstko, cho? w jego oczach pojawi? si? cie? wahania. Czy to by?a próba? zapyta?a Leia mi?kko, lecz dociekliwie. W ko?cu to twoja siostra; jak na swój wiek robi wra?enie. Han odwróci? si? gwa?townie, jego cia?o emanowa?o napi?ciem. Pos?uchaj... zacz?? ostro. Ka?dy mo?e trafi? w nieruchomy cel. Zignorowa? jej pytanie, unikaj?c badawczego spojrzenia. Leia westchn??a cicho, a jej ramiona lekko opad?y. Nie chc? si? k?óci?, ale twoje argumenty s? kiepskie. Poza tym... to... dziewczyna. Han przerwa? jej brutalnie, a jego twarz zaczerwieni?a si? z gniewu. Insynuujesz, ?e nie potrafi? rozmawia? z w?asn? siostr??! Nie o to chodzi... Leia potrz?sn??a g?ow?, jej g?os pozosta? spokojny, cho? stanowczy. A o co?! Han niemal wykrzykn??, jego pi??ci mimowolnie si? zacisn??y. Hej... spokojnie wtr?ci? si? Luke, tonem ?agodnym, ale zdecydowanym. Uniós? r?ce w uspokajaj?cym ge?cie. Mo?e... zacz?? niepewnie, wzrokiem obejmuj?c zarówno Hana, jak i Lei?. Mo?e dobrze by?oby, gdyby Leia z ni? porozmawia?a? Spojrza? na Lei?, szukaj?c jej potwierdzenia, a potem zwróci? si? do Hana. Rozmowa mi?dzy kobietami... no... rozumiesz? Daj jej szans?. A potem zdecydujesz, co dalej. Atmosfera w pomieszczeniu powoli ?agodnia?a, cho? napi?cie wci?? by?o wyczuwalne. Han zamilk?, a na jego twarzy malowa?a si? mieszanka gniewu, frustracji i skrywanej troski. Mona siedzia?a na schodach, odwrócona plecami do monumentalnych wrót sali, gdzie Han, Luke i Chewbacca, drugi pilot Hana, zostali uhonorowani za swoje bohaterskie czyny, które doprowadzi?y do prze?omowego zwyci?stwa nad Imperium zaledwie kilka tygodni wcze?niej. Surowa, ascetyczna architektura przestrzeni, szelest egzotycznej ro?linno?ci przenikaj?cej przez pod?u?ne, nieoszklone okna oraz ciep?e promienie zachodz?cego s?o?ca, przebijaj?ce si? przez g?ste li?cie, dzia?a?y na ni? koj?co. Czu?a, jak spokojna atmosfera ?agodzi jej wzburzone my?li. To miejsce przyci?gn??o j? nie tylko potrzeb? ucieczki, lecz tak?e ?wie?? inspiracj?, której szuka?a w samotno?ci. Jej oddech, podobnie jak cia?o, które jeszcze niedawno by?o napi?te, zaczyna? si? stopniowo uspokaja?. Na kolanach mia?a sztywn?, g?adk? desk? formatu A4 z klipsem podtrzymuj?cym arkusz drogiego papieru do rysowania. ?wiat?o wci?? by?o wystarczaj?co jasne, by szkicowa?. Delikatnymi ruchami o?ówka formowa?a kontury sceny, która j? zafascynowa?a. Rysunek nabiera? wyrazu z ka?d? minut?, cho? niektóre fragmenty pozostawa?y wci?? niedoko?czone. Mona sprawnie u?ywa?a p?dzla do rozcierania grafitu, tworz?c subtelne odcienie i smugi ?wiat?a, które nadawa?y ca?o?ci wyj?tkowy nastrój. Delikatnym mu?ni?ciem p?dzla z?agodzi?a lini? horyzontu. ,,Jeszcze tylko kilka poci?gni??, tutaj, gdzie maj? by? cienie” przemkn??o jej przez my?l. Gdy ju? prawie ko?czy?a, usi?uj?c poprawi? ostatnie detale gumk?, nag?y syk otwieranych drzwi przerwa? cisz?. S?ysz?c kroki zbli?aj?ce si? zza pleców, spi??a si? natychmiast. Nerwowym gestem schowa?a rysunek i przybory do plecaka, staraj?c si? zachowa? pozory spokoju. Lekko przekr?ci?a g?ow?, k?tem oka dostrzegaj?c nadchodz?c? sylwetk?. Jej d?onie by?y umazane grafitem, ale wiedzia?a, jak ukry? to, by nie budzi? zbytniej ciekawo?ci. Luke szuka? jej po ca?ej bazie. Wcze?niej, przez comlink, us?ysza? narastaj?ce zdenerwowanie Hana, który nie potrafi? ukry? frustracji z powodu znikni?cia siostry. Han by? rozdra?niony faktem, ?e najpierw wystraszy? dziewczyn?, a teraz nie móg? jej odnale??. Luke równie? czu? si? nieswojo. Cho? przeszuka? niemal wszystkie zakamarki, intuicja podpowiada?a mu, ?e jedno miejsce zosta?o pomini?te hala na szczycie ?wi?tyni, gdzie kilka tygodni wcze?niej odby?a si? uroczysto?? wr?czenia medali. To by?a jego ostatnia nadzieja. Kiedy dotar? do monumentalnych wrót, z których ka?de wydawa?o si? bardziej imponuj?ce ni? poprzednie, mia? wra?enie, ?e odkrywa co? wi?cej ni? tylko fizyczne miejsce. Otwieraj?c drzwi, ujrza? skulon? na schodach posta?, odwrócon? plecami do wej?cia siostr? Hana. W tych trzech godzinach poszukiwa? skrywa?a si? samotno?? i determinacja dziewczyny. Luke nie móg? przesta? si? zastanawia?, dlaczego zaszy?a si? tak g??boko, jakby chcia?a by? niewidoczna dla ca?ego ?wiata. W uszach wci?? brzmia?y mu s?owa Hana: „Przyprowad? j? natychmiast.” Jednak ton, w jakim to powiedzia?, wydawa? si? Luke'owi zbyt ostry, wr?cz bezwzgl?dny. M?ody Jedi wiedzia?, ?e za tym poleceniem kry?y si? inne uczucia gniew, troska, a mo?e i poczucie winy ale mimo to nie chcia? dzia?a? pochopnie. Zbli?y? si? do Mony powoli, zastanawiaj?c si?, jak delikatnie poruszy? temat. Dziewczyna nie odwróci?a si? od razu. Wpatrzona w dal, wydawa?a si? zagubiona we w?asnych my?lach. Luke zauwa?y? subtelne gesty splecione d?onie, ledwie dostrzegalne dr?enie palców i zrozumia?, ?e to reakcja na co? znacznie g??bszego ni? tylko ch?? ucieczki. By?a zdezorientowana, cho? stara?a si? ukry? to przed ?wiatem. Nadszed? moment, by przerwa? cisz?, cho? Luke wiedzia?, ?e musi post?pi? ostro?nie. Szuka?em ci?... odezwa? si? cicho, staraj?c si? nie naruszy? delikatnej równowagi chwili. Mona nie odwróci?a si?, jej wzrok by? uparcie skierowany przed siebie. Lubi? cisz? odpar?a ch?odno, z dystansem. Luke zbli?y? si? powoli, jego kroki by?y ciche, jakby podchodzi? do sp?oszonego zwierz?cia. Mog? usi???? zapyta? ?agodnie. Mona wzruszy?a ramionami, jej cia?o wci?? napi?te. Zrób, jak chcesz rzuci?a oboj?tnie, staraj?c si? nie zdradza? emocji. Luke usiad? obok niej, zachowuj?c bezpieczny dystans. Han ci? szuka... Martwi? si?, ?e mog?a? si? zgubi? powiedzia?, jego g?os lekko dr?a?, jakby nie by? pewien, czy mówi w?a?ciwe rzeczy. Mona prychn??a mimowolnie i zerkn??a w bok, a wtedy jej oczy napotka?y jego niezwyk?e, b??kitne spojrzenie, przypominaj?ce ocean Suir, który zawsze tak bardzo kocha?a. Szybko odwróci?a wzrok i wzi??a g??boki oddech, próbuj?c ukry?, ?e zbyt d?ugo si? mu przygl?da?a. Po prostu... musia?am si?... zacz??a, ale jej g?os nagle zadr?a? i zgas?. Pozwolisz, ?e ci? do niego odprowadz?? zapyta? delikatnie Luke, pochylaj?c si? nieznacznie w jej stron?. Mona zesztywnia?a jeszcze bardziej, a jej oczy rozb?ys?y gniewem. A mo?e... zacz??a ostro, prowokuj?c go ...wcale nie chc? z nim rozmawia?? Wyzwanie brzmia?o w ka?dym s?owie, a na jej twarzy malowa?a si? frustracja. Luke spu?ci? g?ow?, zak?opotany. Wiem... odpowiedzia? cicho, a jego ramiona lekko opad?y. Zrozumia?, ?e mia?a swoje powody, by uciec, i czu?, ?e to nie jest w?a?ciwy moment na dociekania. By?a siostr? jego przyjaciela, ale jej wewn?trzny ?wiat by? dla niego zagadk?. Wiedzia?, ?e Han chcia? j? odes?a? z powodu wojny, ale nie by? pewien, czy to by?a jej prawdziwa motywacja, by zosta?. Czy mówi? co?... zacz??a nagle, wci?? patrz?c przed siebie ...co? o mnie? Jej pytanie wyda?o mu si? osobliwe i zastanawia? si?, dlaczego je zada?a. Czy mówi? co? o tobie... zacz?? ostro?nie Luke, unikaj?c jej wzroku. Nie, nic konkretnego odpowiedzia?, próbuj?c zrozumie?, co kry?o si? za jej pytaniem. Powiedzia? tylko, ?e chcesz zosta? doda? po chwili, jego g?os by? ostro?ny, jakby ba? si?, ?e ka?de s?owo mo?e pogorszy? sytuacj?. Chcia? powiedzie? co? wi?cej, co?, co mog?oby j? pocieszy?, ale nie wiedzia? jak. Przypomnia? sobie niedawn? sprzeczk? z Hanem. Han by? szorstki, wynios?y, ukrywa? swoje uczucia za mask? ironii i ch?odu, ale Luke wiedzia?, ?e w g??bi serca troszczy? si? o swoj? siostr?. Postanowi? podzieli? si? t? refleksj?, maj?c nadziej?, ?e pomo?e jej zrozumie?, ?e nie jest sama, jak mog?oby si? wydawa?. Zapanowa?a cisza. Luke wzi?? g??boki oddech, jego spojrzenie b??dzi?o po twarzy dziewczyny, szukaj?c jakiejkolwiek reakcji. Pami?tam, jak pok?óci?em si? z Hanem... nie tak dawno temu. Wiem, ?e twój brat jest koszmarny w okazywaniu troski. Rani tych, na których mu zale?y, próbuj?c zachowa? dystans. Taki ju? jest... Ale mog? ci? zapewni?, ?e cho? wydaje si?, ?e mu na tobie nie zale?y, to nieprawda Luke westchn?? ci??ko, patrz?c na jej nieruchom? twarz. Czu?, ?e Mona go nie s?ucha, ?e jej umys? wci?? kr??y wokó? w?asnych my?li, pe?nych bólu i odrzucenia. Byli?my pewni, ?e Han porzuci? nas, my?l?c tylko o sobie... Ale potem wróci?. Zaryzykowa? wszystko, by mnie ocali?. W tamtej chwili zrozumia?em, jak bardzo mu na nas zale?y... Nawet je?li nigdy nie potrafi tego powiedzie?. Mia? nadziej?, ?e jego s?owa do niej dotr?, ale nie dostrzega? ?adnej reakcji. Jej twarz pozosta?a niewzruszona, a Luke czu?, ?e mo?e by? pogr??ona w ?wiecie pe?nym gniewu i samotno?ci, do którego nie mia? dost?pu. Zamilk? i skierowa? wzrok na stopnie na ko?cu sali, gdzie jeszcze niedawno odby?a si? uroczysto?? uhonorowania jego i Hana. Nagle Mona westchn??a ci??ko. Jej ramiona opad?y, a dr??cy, st?umiony g?os przerwa? cisz?, przepe?niony emocjami, które tak d?ugo próbowa?a ukry?. Ja... ... on... a? do dzisiaj j?ka?a si? Nie widzia?am go przez jedena?cie lat... Naprawd?! podkre?li?a z naciskiem. Mia?am zaledwie sze?? lat, kiedy... zostawi? mnie w szkole, po ?mierci naszych rodziców. Obieca?, ?e wróci po mnie tak szybko, jak to b?dzie mo?liwe. Zatrzyma?a si?, wyra?nie staraj?c si? opanowa? emocje, które z trudem t?umi?a. Mia?am sze?? lat i wierzy?am w ka?de jego s?owo wyzna?a dr??cym g?osem. Mia?am brata... A on... znikn?? z mojego ?ycia. Czeka?am... miesi?ce zmieni?y si? w lata... jedena?cie d?ugich, samotnych... urwa?a. ?za sp?yn??a po jej policzku, a gula w gardle stawa?a si? coraz bardziej bolesna. Porzuci? mnie... wyszepta?a, zaciskaj?c pi??ci. Jestem ju? doros?a... i postanowi?am go odnale??. A teraz... to wszystko... za?ama?a si?, opuszczaj?c g?ow? i chowaj?c j?